Kto mnie trochę zna, będzie wiedział, że moja definicja "spaceru" niekoniecznie wpisuje się w potoczne rozumienie tego słowa. Moje dwa spacery w Trójmieście też będą niestandardowe. W części pierwszej przejdziemy wzdłuż plaży z Gdańska Brzeźno do Gdyni Orłowo by potem przez Kępę Redłowską dostać się do centrum, gdzie zwiedzimy Akwarium i poznamy kaszubskie serce miasta.
Gdańsk
Z centrum Gdańska jedziemy tramwajem nr 3 do dzielnicy Brzeźno. Tam wychodzimy na plażę przywitać się z morzem. Konkretnie z Zatoką Gdańską. Jest trochę chłodno, więc nie obserwujemy typowego dla polskiego wybrzeża zjawiska parawaningu.
Nie pójdziemy brzegiem morza a ścieżką wytyczoną równolegle do plaży. Ścieżka ma osobny pas dla pieszych i rowerów (część trasy R10). Brakuje tylko pasa dla hulajnóg, bo te jeżdżą i jednym i drugim.
Co parędziesiąt metrów z ścieżki są wejścia na plażę. Wejścia są oznaczone numerem oraz symbolem - dobry pomysł, bo pewnie dla części populacji plażowej łatwiejsze jest zapamiętanie lemura niż liczby 74.
Sopot
Ścieżka płynnie przechodzi z Gdańska do Sopotu. Ta sama jakość, zmieniają się tylko oznaczenia wejść na plażę. Sopot postanowił na tabliczkach zarobić i większą ich część zajmuje reklama.
W Sopocie wyraźnie obserwujemy zagęszczenie spacerowiczów, rowerzystów i hulajnogistów. Zbliżamy się do sopockiego mola. Robimy sobie przerwę na lody / gofry ale samo molo mijamy szerokim łukiem. Opłata za wstęp oraz kolejka są wystarczającymi argumentami. Moją niechęć do mola wyrażam zrobieniem zdjęcia plecami do niego - Dom Zdrojowy wygląda ciekawiej.
Wzdłuż ścieżki w Sopocie obserwujemy także więcej domów i więcej wszelakich knajpek. W Gdańsku spore fragmenty ścieżki biegły w otoczeniu zieleni.
Dochodzimy do Gdyni. Po drodze ciekawostka - potok Swelina. Obecnie nic ciekawego, ale w 20-leciu międzywojennym stanowił on północną granicę Wolnego Miasta Gdańsk. Sopot należał do Wolnego Miasta, Gdynia była w Polsce. Nad potokiem znajdował się słupek graniczny nr A001 z napisem Traite de Versailles / 28 Juin 1919 z dużymi literami FD i P. Tego kamienia już nie ma - pewnie posłużył komuś jako ozdoba ogródkowa. Zachował się jeden jedyny kamień graniczny - znajduje się przy szkole w Gdańsku Kokoszkach.
Gdynia
Zaraz za potokiem Swelina opuszczamy brzeg Zatoki. Ścieżka wchodzi tu lasu i... pnie się pod górę. No może nie pod Górę (takowa musiałaby mieć albo 300m wysokości względnej albo 500 bezwzględnej) ale na Klif. Płaskie dotąd wybrzeże i dość szeroka plaża ustępują miejsca klifowi stromo opadającym prawie prosto w morze. Ścieżką na klifie dochodzimy to gdyńskiego parku Kolibki. Tam z powodu zasieków zbudowanych na potrzeby Open'era, wchodzimy w głąb miasta. By wrócić na plażę, podwozimy się meleksem, który za darmo wozi turystów w Gdyni Orłowie. Świetny pomysł!
Trasa Gdańsk Brzeźno - Gdynia Kolibki (Google Maps), ok 10km.
Na plaży w Orłowie nie zostajemy długo. Nasza ścieżka znowu wspina się na klif. Przechodzimy przez Kępę Redłowską i docieramy do przystanku autobusowego przy szpitalu Redłowo. Stąd autobusem docieramy do centrum Gdyni (DH Batory). Dobrze trafiliśmy, bo akurat w czasie przejazdu porządnie lunęło.
Trasa Plaża Gdynia Orłowo - pętla bus Szpital Redłowski (Google Maps) ok 1,5km
Akwarium
W okolicach portu jemy obiad i czekamy na Lenę, która wpuści nas wejściem dla VIPów do gdyńskiego Akwarium (dziękujemy!). To główny punkt dzisiejszego programu i cel pierwszego spaceru z mini serii "Dwa spacery w Trójmieście".
Akwarium przydałby się solidny remont. Budynek jest za mały by pomieścić wszystkie fantastyczne morskie stworzenia. Weszliśmy bez kolejki, ale w środku jest mnóstwo ludzi, trudno skupić się na oglądaniu i czytaniu tablic informacyjnych. Nie mam dobrego materiału na osobny post.
Z ciekawostek zapamiętałem informację o rekinie. Okazuje się, że zła prasa rekina-ludojada to propaganda lobby samochodowego (w ciągu roku ok. 1,2M osób ginie na świecie w wypadkach drogowych a tylko kilkanaście w efekcie spotkania z rekinami). Jako goście VIP mogliśmy oglądać dwa rekiny niedostępne zwykłym śmiertelnikom. Oglądaliśmy bezpiecznie, mamy wszystkie palce i czubków nosa też nie brakuje.
Gdynia Portowa i Gdynia Kaszubska
Przez okolice portowe przeszliśmy w stronę stacji SKM (do Gdańska wrócimy koleją, wystarczy na dziś chodzenia). Okolice portu cargo są intrygujące. Z jednej strony klimat portu przeładunkowego (takie miejsca nie są projektowane z myślą o estetyce...), blokowiska powstałe dla robotników portowych. A z drugiej tuż obok jak grzyby po deszczu rosną luksusowe apartamentowce. Taki cykl życia miasta.
Kaszëbi
Po drodze mamy okazję porozmawiać o kaszubskiej tożsamości Gdyni. Przechodzimy obok sympatycznej starszej pary utrwalonej na ławeczce oraz pomnika Antoniego Abrahama (Tóna Ôbram), kaszubskiego działacza społecznego, nazywanego Królem Kaszubów. Był chyba kaszubskim odpowiednikiem Wojciecha Korfantego, działacza narodowego na Śląsku. Byli sobie współcześni i łączyła ich walka o tożsamość. Tożsamość Polską, ale wyrażoną lokalnie. Kaszëbi i Ślōnzoki mają ze sobą coś wspólnego. Napis pod pomnikiem Abrahama to echo „Niema Polski bez Śląska, Śląska bez Polski!”. Różni ich jednak sposób wypowiadania potwierdzenia. Kaszub powie "jo", a na Śląsku godojom "ja".
Dwa spacery w Trójmieście to niebanalny sposób na spędzenie czasu nad morzem. W części pierwszej przeszliśmy wzdłuż plaży z Gdańska przez Sopot do Gdyni. W części drugiej spacer będzie jeszcze mniej oczywisty - z Gdańska do Sopotu pójdę... lasem.