W części I wędrówki "Krzemieniec i Wielka Rawka" - samotnie przeszedłem z Wetliny na Krzemieniec przez Rabią Skałę. Na Trójstyku granic Polska - Słowacja - Ukraina spotkałem 3 Włóczykijki z mojej grupy. Razem weszliśmy na Wielką Rawkę, przeżyliśmy burzę i zeszliśmy przez Bacówkę pod Małą Rawką na Przełęcz Wyżniańską
Plan
Wielka Rawka jest na liście Korony Najwybitniejszych Szczytów Gór Polskich. Plan dla przypomnienia - łącznie z częścią pierwszą wędrówki "Krzemieniec i Wielka Rawka".
Granica
Od Rabiej Skały po Krzemieniec szlak (czerwony) prowadził wzdłuż granicy z Słowacją. Teraz od Krzemieńca na Wielką Rawkę idziemy wzdłuż granicy z Ukrainą. Szlak niebieski prowadzi najpierw w dół, by potem wspiąć się na Wielką Rawkę.
Idziemy oczywiście grzecznie szlakiem. Nie chcemy sprawdzać jak idzie się po drugiej stronie niebiesko-żółtego słupka. Pogranicznicy pewnie nie należą do ludzi z poczuciem humoru. A na pewno nie w pracy.
Wielka Rawka
Szlak nie jest trudny i szybko znajdujemy się na szczycie Wielkiej Rawki. Mamy chwilę na podziwianie panoramy Bieszczadów. Z jednej strony mamy błękitne niebo i parę obłoków. Z drugiej jednak nadchodzą czarne chmury. Spadają pierwsze krople deszczu. Ubieramy kurtki, zakładamy pokrowce na plecaki i ruszamy w stronę Małej Rawki.
Burza na połoninie
Na Wielkiej Rawce spotykamy fotografa - łowcę burz. Pewnie zrobił parę efektownych zdjęć błyskawic nad Cisną. My jednak nie czekamy aż pioruny przyjdą do nas i spiesznie schodzimy. W moim przypadku zbyt spiesznie - co kończy się zabłoceniem tylnej części spodni.
Pomiędzy Rawkami leje już porządnie, a pioruny biją w okolicach Smereka. Robi się groźnie - jesteśmy na połoninie, czyli wysoko i w odkrytym miejscu. Wraz z łowcą burz i kilkoma innymi osobami znajdujemy schronienie pod małym lokalnym wzniesieniem pomiędzy Wielką i Małą Rawką. Mamy osłonę dość wysokich w tym miejscu krzaków, a pioruny - gdyby miały tu uderzać - biłyby powyżej nas. Nie jest to idealne miejsce, ale nic lepszego nie mamy.
Po kilku minutach burza wyraźnie się oddala - liczymy sekundy pomiędzy rozbłyskiem a grzmotem. Wszyscy uznajemy, że najgorsze minęło i ruszamy w stronę Małej Rawki by potem zejść w kierunku Bacówki.
Jak możecie się domyślić, w tym miejscu mam inne priorytety niż robienie zdjęć...
Po wyjściu spod osłony krzaków uderza w nas z lewej (zachodniej) strony porywisty wiatr. Smaga nas deszczem i gradem. Agnieszce prawie porwał pokrowiec plecaka i zrobił z niego żagiel. Wiatr próbuje nas zepchnąć z połoniny. To mu się nie uda - grzbiety bieszczadzkie są łagodne, tam gdzie jesteśmy nie ma gdzie spaść. Ale gdyby to były granie Tatr...
Całość trwa kilkanaście minut. Gdy wchodzimy w las pod Małą Rawkę, po burzy już nie ma śladu, wiatr cichnie, deszcz powoli słabnie i wreszcie ustaje. W lesie poprawiam błotnisty kolor tylnej części spodenek. Później w aucie będzie potrzebna folia na siedzenie...
Po burzy przychodzi słońce
Do Bacówki pod Małą Rawką dochodzimy już w pełnym słońcu. Cytując poetę (Budka Suflera):
A po nocy przychodzi dzień,
A po burzy spokój
Słońce szybko nas osusza i poprawia humory. Ostatnie metry przed Bacówką upływają na konsumpcji malinowej i podziwianiu widoków. W Bacówce spotykamy czwartą Włóczykijkę z naszej grupy i wracamy razem do samochodu. Schodząc z Bacówki mamy przed sobą Połoninę Caryńską a po prawej widać Tarnicę.
Druga część wędrówki "Krzemieniec i Wielka Rawka" przyniosła nam wiele emocji. Przeżyliśmy burzę, ale nie życzę nikomu takich przygód. Wracając do domu, stoimy chwilę w małym korku. Spowodowanym przez... krowy. Też wracają do domu. "Cowboy" jest nowoczesny - pogania bydło jadąc na quadzie.