Kilka tygodni temu z Traperem weszliśmy dwukrotnie na Babią Górę. Mieliśmy też plan by zmierzyć się z Percią Akademików. Tak narodził się szalony pomysł - trzykrotne wejście, za każdym razem inną trasą. Królowa Beskidów zgodziła się i przygotowała dla nas fantastyczne widoki. Może było zbyt upalnie (30° na dole), ale nie narzekamy - trzy wejścia na Babią Górę jednego dnia nie zdarzają się codziennie!
Plan i mapa wyjątkowo na końcu relacji.
Perć Akademików
Parking Zawoja Markowa i przez Markowe Szczawiny kierujemy się na Perć Akademików. To najkrótsze, ale zarazem najtrudniejsze wejście na Babią Górę. Północny stok góry jest stromy, a miejscami jest wręcz pionowa ściana.
Wejście Percią Akademików prowadzi z schroniska Markowe Szczawiny i oznaczone jest szlakiem żółtym. Szlak jest jednokierunkowy - tylko w górę. Zimą jest zamykany ze względu na możliwe lawiny. Początkowo ścieżka jest prawie płaska, ale szybko zaczyna piąć się pod górę. Łańcuchy są powyżej linii lasu.
Łańcuchy służą bardziej naszemu komfortowi psychicznemu niż do wspinaczki. Idziemy wąską skalną półką, po prawej ściana z łańcuchem, po lewej "przepaść". Ale nic strasznego, kilka metrów, a ewentualny upadek skończymy na kosodrzewinie. Nie piszę tego by bagatelizować odcinki zabezpieczone łańcuchami. Sam z nich skorzystałem. Ale z drugiej strony nie jest to odcinek bardzo trudny. Trzeba oczywiście uważać i pewnie stawiać kroki. Zwłaszcza jeśli skały są wilgotne. My na szczęście trafiliśmy na suchy, upalny dzień.
Po pokonaniu kilku skalnych półek z łańcuchami, czeka nas największa atrakcja. Pionowa ściana o wysokości 8m. Wejść pomagają klamry - jest ich 6. Jak dla mnie klamry są zbyt daleko od siebie i muszę sobie radzić stawiając stopy na występach skalnych. Idę ostrożnie, zawsze z trzema punktami podparcia. Ale obiektywnie - nie jest to bardzo trudne. Polecam ten szlak jeśli ktoś jeszcze nigdy nie był "na łańcuchach" a chciałby spróbować.
Pod szczytem znajduje się tabliczka z cytatem z Biblii:
Majestat Jego okrywa niebiosa, a Ziemia jest pełna Jego chwały (księga Habakuka 3:3)
Cytat jak najbardziej na miejscu. Góry to miejsce gdzie najbardziej widać rękę Boga.
Babia Góra po raz pierwszy
Z parkingu ruszyliśmy o 8:10 a na szczycie meldujemy się o 9:30. Trzy wejścia na Babią Górę w planie, pierwsze wykonane. Patrząc z perspektywy całego dnia - to pierwsze było najprzyjemniejsze. Upał jeszcze nie dokuczał i a i ludzi relatywnie mało. Dla mnie szczególne było wejście Percią Akademików - po raz pierwszy w życiu.
Babia Góra zachwyca widokami. To bardzo wybitna góra (druga w Polsce, po Śnieżce), szczyt jest odkryty, więc przy dobrej pogodzie widać dużo i daleko. Zdjęcie powyżej pokazuje widok południowo-wschodni. Widać Kotlinę Orawsko-Nowotarską a za nią Tatry.
Schodzimy przez Przełęcz Brona do schroniska Markowe Szczawiny. Tam śniadanie - jajecznica na kiełbasie.
Mała Babia Góra
Drugie wejście będzie najdłuższe. Idziemy trawersem masywu Babiej Góry na Żywieckie Rozstaje. To czerwony szlak, fragment Głównego Szlaku Beskidzkiego. Fragment praktycznie płaski. I przyjemnie cienisty - las chroni nas przed słońcem.
To co przyjemne wkrótce jednak się kończy i zaczyna się wspinaczka na Małą Babią Górę. Szlak (zielony) prowadzi granicą. Za czasów PRL wzdłuż granic wycinano drzewa. To oznacza, że idziemy w pełnym słońcu. I to słońce bardziej męczy niż samo podejście.
Na tym podejściu Traper znika mi z oczu. Zobaczymy się ponownie dopiero na koniec dnia. Ja będę miał czas 12:20h, Traper będzie na mnie czekał 1:30h... A mówiłem, że Traper ma 59lat?
Jeśli Babia Góra to Królowa Beskidów, to Mała Babia Górą jest z pewnością ich Księżniczką. Z Wysokością 1515m jest trzecim najwyższym szczytem Beskidów - po Babiej Górze i Pilsku (przy założeniu, że szczyty Babiej Góry - Diablak, Gówniak i Kępę liczymy jako jeden).
Babia Góra po raz drugi
Druga część wędrówki "trzy wejścia na Babią Górę jednego dnia" przebiega w upale. Słońce mocno praży. Dopiero na szczycie da się odczuć chłodzący wicherek. Taka cena braku kaprysów pogodowych.
Przed drugim wejściem robię małe obejście. Zamiast wejść bezpośrednio na szczyt, przechodzę trawersem na słowacki szlak z Slanej Vody. Jest tam tabliczka obwieszczająca, że Babia Góra to "Královna Beskyd".
To drugie wejście kosztowało mnie mnóstwo energii. Zamiast podziwiać widoki, chowam się pod osłoną północnego zbocza. To jedyne miejsce gdzie jest trochę cienia. Ściągam buty i skarpetki i ładuję akumulatory - woda, jabłko i batonik orzechowy. 20 minut ładowania wystarczyło - jestem gotowy na resztę dnia. Teraz zejście na Przełęcz Krowiarki - czerwonym szlakiem (znowu część Głównego Szlaku Beskidzkiego) przez niższe szczyty masywu Babiej. Kolejno są to Gówniak (1617m), Kępa (1521m) i Sokolica (1367m).
Przełęcz Krowiarki
Schodząc na Przełęcz Krowiarki wypatruję granitowych słupów służących za stopnie. Niektóre mają literę S jak Slovensko a niektóre D jak... Deustchland. To milczący świadkowie historii. W czasie II WŚ i okupacji służyły jako słupki graniczne. Dzisiaj są schodkami.
Na Przełęcz Krowiarki dochodzę "na oparach paliwa". To efekt upału. Do tej pory wypiłem już ponad 3l wody, a ciągle chce się pić. Na przełęczy uzupełniam płyny - jedna butelka od razu, dwie kolejne do plecaka. Chwilę rozmawiam z gaździną od serków - pani nie może się nadziwić, że po zejściu z Babiej Góry nie idę do samochodu tylko wracam na szczyt... Zapytała "po co?". No właśnie - po co trzy wejścia na Babią Górę jednego dnia? Bo mogę, bo chcę, bo Królowa nie straszy chmurami...
Perć Przyrodników
Po odpoczynku idę szlakiem niebieskim w stronę Markowych Szczawin. Po drodze mijam Mokry Stawek - nie sprawdzam czy woda faktycznie jest mokra.
Przyjemnie zacieniony, lekko pod górę. Okazja by nabrać sił na ostatni etap projektu "trzy wejścia na Babią Górę". Z niebieskiego szlaku skręcę w lewo, na mało znany i uczęszczany szlak "Perć Przyrodników" (szlak zielony). Ta perć to również mój pierwszy raz.
Ta perć nie ma żadnych trudnych elementów. Po prostu intensywne podejście pod Sokolicę. Tabliczka mówi 45min i tyleż mi ten szlak zajmuje. Cały czas w lesie, momentami bardzo stromo.
Babia Góra po raz trzeci
Dochodzę do Sokolicy i stamtąd idę czerwonym szlakiem na Diablak. Zmęczenie i przebyte kilometry i setki metrów podejść dają się we znaki. Ale daleki jestem od "wchodzenia na czworakach". Łatwo nie jest, ale nie poddaję się. Zresztą w tym miejscu nie mam już innej opcji, trzeba iść pod górę. Jeśli był jakiś kryzys, to na Krowiarkach. Tam mocno chodziła mi po głowie myśl by iść po prostu do schroniska i darować sobie to trzecie wejście... Ale nie wiem czy jeszcze będzie taka okazja. Idę!
Po drodze wyprzedzam grupkę spotkaną przy schodzeniu z Babiej Góry. Poznają mnie i ich zdziwione spojrzenia są bezcenne.
- To pan? Drugi raz na Babią?
- Trzeci, proszę pani, trzeci...
Koniec
Schodzę do Markowych Szczawin, gdzie czeka Traper. Nie jestem głodny, nie zamawiam obiadu. Trochę dziwne - trzy wejścia na Babią Górę jednego dnia, a ja idę na porannej jajecznicy i paru batonikach (orzechy, daktyle). Tylko ilość wody świadczy o wysiłku - prawie 6l.
Jeszcze tylko zejście na parking. W sumie pokonaliśmy 35km i ponad 2660m podejść. To jak na razie moja najdłuższa i najtrudniejsza wędrówka. Licząc punktami GOT PTTK - 62 to moja życiówka.
Plan
Przebyta trasa na mapa-turystyczna.pl poniżej. Dla czytelności, szliśmy tak:
Zawoja Markowe - Perć Akademików - Babia Gór (Diablak) - Markowe Szczawiny - Żywieckie Rozstaje - Mała Babia Góra - Babia Gór (Diablak) - Przełęcz Krowiarki - nad Mokrym Stawkiem - Perć Przyrodników - Babia Gór (Sokolica) - Babia Gór (Diablak) - Markowe Szczawiny - Zawoja Markowe.
Podsumowując - Trzy wejścia na Babią Górę jednego dnia:
Z Zawoi Markowe Percią Akademików
Z Markowych Szczawin przez Małą Babią Górę
Z Przełęczy Krowiarki Percią Przyrodników