Po zdobyciu Ćwilina, Mogielicy i Modyni oraz leniuchowaniu na najpiękniejszej polanie Beskidów (czytaj "Diademowy Tour Numer Dwa - Część I" oraz "Część 2") zatrzymaliśmy się na nocleg w Limanowej. W niedzielę kontynuowaliśmy nasz tour po Beskidzie Wyspowym. Zaczęliśmy od wschodu słońca na pobliskim Jaworzu, a potem pojechaliśmy w Beskid Niski zdobyć Lackową (góra w Koronie Gór Polski).
Plan
"Diademowy Tour Numer Dwa" to część cyklu wypraw organizowanych dla Włóczykijki z Wałbrzycha. Jej pasją na emeryturze jest Diadem Gór Polski.
W Beskidy z Wałbrzycha jest daleko, więc w czasie każdej wyprawy planujemy kilka szczytów. Tym razem w planie mamy: Ćwilin, Mogielicę, Modyń, Jaworz (wszystkie w Beskidzie Wyspowym) oraz Łamaną Skałę (Beskid Mały). Tą ostatnią ze względu na pogodę (od zachodu szedł front burzowy, uciekliśmy przed nim na pogodny wschód) zamieniamy na Lackową (Beskid Niski).
Jaworz zdobywamy najkrótszym możliwym szlakiem:
Natomiast na Lackową wchodzimy z Wysowej:
Wschód słońca
Wczoraj nie zdążyliśmy na zachód słońca, więc w niedzielę trzeba wcześnie wstać. Dla nas, wytrawnych Włóczykijów, to żaden problem. Trochę ułatwiamy sobie - na Jaworz można wjechać drogą asfaltową prawie pod szczyt. Dojazd z naszej miejscówki (Perła Mordarczańska - polecam!) to 12km, ale droga jest wąska i kręta, dojazd zajmuje ok. 20min. Potem krótkie dojście do wieży widokowej, gdzie czekamy na wschód słońca.
Wieża widokowa jest na rozległej polanie pod szczytem. Widać Beskid Wyspowy, Pogórze Rożnowskie, Pieniny i Beskid Sądecki. Na południe jest widok na Tatry, ale dzisiaj nie są dobrze widoczne (mam w kolekcji zdjęcia z kwietniowej wizyty).
Dwoje z nas - tak na poranną rozgrzewkę - zdobywa jeszcze szczyt. Szczyt jest zalesiony i bez widoków.
Lackowa
Wracamy do miejscówki na śniadanie, pakujemy się i ruszamy do Wysowej. Wejdziemy na Lackową - najwyższy szczyt Beskidu Niskiego. Parkujemy w pobliżu cerkwi Michała Archanioła (parking bezpłatny).
Idziemy szlakiem zielonym na przełęcz Cigelka ("cegiełka"), na granicy Polski i Słowacji. Od tego miejsca pójdziemy wzdłuż granicy, szlakiem czerwonym. Przed II Wojną Światową biegł tędy Główny Szlak Beskidzki. Szlak jest łatwy, w większości zalesiony. Jedyny widok jest tuż za Cigelką - widzimy nasz dzisiejszy cel, Lackową.
Za tą polaną już tylko las. Szlak jest przyjemny, szeroki. Mamy dobrą pogodę, więc nie ma błota. Dość łagodnie wspinamy się pod Ostry Wierch (938m).
I tu na nieświadomych czeka niespodzianka. Jesteśmy na wys. ok. 900m. Szczyt Lackowej to 997m. Pozostały dystans: 2,5km. No to prawie u celu? No właśnie, prawie... Między "prawie" a "u celu" jest jeszcze głęboko wcinająca się w masyw Lackowej przełęcz Pułaskiego (743m). Trzeba mocno zejść w dół (dystans 600m ale 250m różnicy wysokości!) by zaraz potem znowu wdrapywać się w górę (ponad 200m przewyższenia na 1km!). A w drodze powrotnej jeszcze raz to samo...
Gdyby komuś przyszło do głowy wejść na Lackową z drugiej strony (od przełęczy Tylickiej), to tam jest... ściana płaczu. Najbardziej strome podejście w Beskidach poza Percią Akademików na Babiej Górze. I jak tu nie lubić Lackowej? To góra z charakterem!
Szczyt zdobywamy każdy swoim tempem. Nikt nie zrezygnował, wszyscy uśmiechnięci i zadowoleni.
Schodzimy tym samym szlakiem. Pora jechać do domu. Kończymy Diademowy Tour Numer Dwa. Były piękne widoki, leniuchowanie na polanie, ciekawe szczyty, wschód słońca i fantastyczne towarzystwo. Czego chcieć więcej?