Skalny labirynt na szczycie Szczelińca Wielkiego w Górach Stołowych jest dobrze znaną atrakcją turystyczną Dolnego Śląska. W drodze na "czerwcową majówkę" Klubu Włóczykijów miałem na pokładzie 3-latkę. Pomyślałem, że mały objazd po drodze w Karkonosze będzie dla małej dobrą przerwą w nużącej, ponad 300km podróży. I tak było. Spacer przebiegał pod hasłem "ja sama, ja sama". Dla mnie motywacją była Korona Gór Polski.
Plan
Nie kombinowałem z trasą - ze względu na 3-latkę. Parking w Karłowie (20zł/dzień) i przejście zwykłej pętli przez labirynt. Jest środa 2.06.2021 (przed długim weekendem). Na parking dojeżdżamy na tyle wcześnie, że nie problemów z parkowaniem i nie ma kolejek w labiryncie.
Ja sama, ja sama
Na potrzeby 3-letniej Włóczykijki mieliśmy plecak-nosidełko. Ale w momencie usadzenia w nosidełku na plecach "wujka", rozległo się przeciągłe "Nieeeeeeeeeeeeeeeeeee.... yy... nieeeeeeeeeeeeeeee" (kto ogląda La Liga w oryginale, niech przypomni sobie "goooooooooooooool" komentatora - długość wydechu podobna...). Próbowałem wziąć ją na przetrzymanie, ale warunki były nierówne. Poddałem się. Pomogła siostra małej - wzięła ją na ręce i nagle nastała cisza. Przez jakiś czas 3-latka była niesiona. No ale cierpliwość i siły siostry też mają swoje granice...
W końcu starsza siostra wpadła na genialny pomysł - zaproponowała małej dreptanie na nóżkach. Pomysł początkowo nie spotkał się z entuzjazmem, ale na nasze szczęście mijający nas turyści skomentowali "taka mała, a tak dzielnie idzie pod górę - brawo!". I ten trik załatwił sprawę. Od tej pory towarzyszyło nam "ja sama, ja sama". Przeszła całą pętlę, na ręce braliśmy ją tylko w miejscach śliskich lub tam gdzie pod barierkami nie było siatki zabezpieczającej. Brawo - najmłodsza członkini Klubu Włóczykijów!
Schronisko
Doszliśmy do schroniska. Odporni na pamiątki, frytki itp, robimy zdjęcie pięknej panoramy z widokiem na zachód i północ. W oddali widać Śnieżkę. Na Śnieżkę wejdę w czasie naszego wyjazdu i będzie sporo zdjęć, więc fotka spod schroniska jest w kierunku północno-zachodnim
Moi stali czytelnicy wiedzą, że mam oko do wszelakich tablic informacyjnych. Naturalnie nie umyka mojej uwadze tablica upamiętniająca wizytę J.W. Goethe oraz opinię amerykańskiego prezydenta J.Q. Adamsa. Postawiłbym tu pytanie - czy wizyta sławnego człowieka nobilituje górę, czy może odwrotnie...
Pierwsze, drewniane schronisko zostało zbudowane już w 1815r. Byłoby to zatem pierwsze górskie schronisko znajdujące się w obecnych granicach Polski.
Kupujemy bilety i wchodzimy na trasę labiryntu. Niezmiennie słyszymy "ja sama, ja sama" :-)
Labirynt
Skalny labirynt na szczycie Szczelińca Wielkiego jest dobrze oznaczony. Zatem pomiędzy poszczególnymi skałami przechodzimy wyznaczoną ścieżką. Miejsca niebezpieczne są zabezpieczone barierkami. Trasa jest jednokierunkowa, przy każdej oznaczonej skale znajduje się tabliczka z numerem i nazwą. Niektóre nazwy są oczywiste, niektóre wymagają wysilenia wyobraźni.
Kaczuszek nie widzę. Może dalej uda mi się rozpoznać sugerowany kształt?
Skała Tron Liczyrzepy faktycznie wygląda jak wysoki tron. Ale kto to jest Liczyrzepa? To legendarny "Duch Gór", związany z Karkonoszami. Ludzie mieszkający u podnóża gór od średniowiecza opowiadali sobie legendy o Liczyrzepie. Legend jest tyle, że napisano ok. 200 prac naukowych poświęconych tej postaci.
Zaciekawiła mnie inskrypcja na jednej ze skał. Rok - chyba - 1790 i napis w j. niemieckim. Widzę "herr" i "August", ale reszty nie potrafię odczytać. Ktoś zna jej historię?
Małpolud to skała, która idealnie pasuje do nazwy. Widać wyraźnie (tzn. ja widzę) czaszkę i wydłużoną szczękę i nos.
Ciekawy fragment trasy prowadzi wąską szczeliną, głęboko pomiędzy skały. Na dole jest "Diabelska kuchnia". Ja powiedziałbym, że lodówka. Mimo ciepłego dnia, na dole leży śnieg i jest wyraźnie zimniej niż na reszcie trasy.
Wyjście spomiędzy skał wymaga trochę gimnastyki i zdjęcia plecaka. Na szczęście moje gabaryty pozwalają na opuszczenie szczeliny.
Koniec "ja sama"
W okolicach miejsca skąd prowadzą ścieżki na dwa punkty widokowe, nasza 3-letnia Włóczykijka jest już zmęczona. Dalej trzeba ją nieść. Nosidełko na plecach "wujka" odpada, więc rolę tragarza pełni starsza siostra. Podziwiam nastolatkę za siły i cierpliwość do małej!
Kończymy skalny labirynt na szczycie Szczelińca i schodzimy na parking. Obiad - placki ziemniaczane z gulaszem w jadłodajni "Hejszowina" ciut ponad naszym parkingiem. Ruszamy w drogę, Karkonosze czekają.