"Powsinogi i Kolędziołki Beskidzkie" to tytuły ballad Emila Zegadłowicza. Skąd to odniesienie? Punkt startowy naszej wyprawy na Leskowiec to parking Czartak w Gorzeniu Górnym. W tej miejscowości pod Wadowicami żył i tworzył poeta i pisarz 20-lecia międzywojennego, Emila Zegadłowicza.
-- zieleni się lipaptak nad nią przelata --od lipy wiedzie droganaokoło świata --
-- zieleni się lipaszumi pszczelna praca --kto spod lipy w świat ruszyłdo lipy powraca --
-- zieleni się lipalatosią potrzebą --korzeniem wrosła w ziemięa koroną w niebo --
Emil Zegadłowicz, "Ballada o powsinodze beskidzkim druciarzu kuternodze, o duszkach garczych i lipowem kwieciu"
Plan
Parking (darmowy) w Gorzeniu Górnym, przy campingu Czartak. Wchodzimy szlakiem żółtym przez Magurkę Ponikiewską na Groń Jana Pawła II i Leskowiec. Zejście szlakiem niebieskim do Ponikwi, a na deser jeszcze żółty szlak im. Emila Zegadłowicz na Łysą Górę i Iłowiec.
Tydzień wcześniej, na V zjeździe w ramach Kursu Przewodników Beskidzkich, byliśmy w paśmie Jałowca oraz Babiej Góry. Patrząc z nich na północ, widzimy pasmo Beskidu Małego. Pomysł na dzisiejszą wycieczkę był taki, by popatrzeć na znane nam pasma z drugiej strony. Pomysł udało się zrealizować - pogoda pozwoliła na omówienie panoramy z Babią Górą, Policą, przed nimi pasmem Jałowca, a na horyzoncie bonus w postaci Gorców i Beskidu Wyspowego.
Beskid Mały
Muszę się przyznać, że długo Beskid Mały traktowałem trochę z góry. No bo kogo interesuje Beskid "Mały", kiedy trochę dalej na południe mamy Beskid Żywiecki z Królową Beskidów? Byłem w nim oczywiście kilka razy - Czupel przy okazji Korony Gór Polski, Łamana Skała po Diadem czy Kiczera. Wyprawa z września 2022 była zorganizowana z Beskidem Małym w roli głównej. By poznać i poczuć to pasmo.
Ruszyliśmy z parkingu Czartak (Czartak to nazwa grupy poetów, którą stworzył wspomniany już Emil Zegadłowicz) w sile pięciorga przyszłych przewodników, trzech grzybiarek i psa. Pogoda z pozoru "taka sobie" - pochmurnie, chłodno. Ale to świetna pogoda do wędrowania! A chmur nie było na tyle by popsuć widoki. Na koniec mieliśmy prezent - błękitne niebo i ciepło. Czegóż chcieć więcej?
Pierwszych kilkaset metrów asfaltem by wyjść z wioski. Potem bardzo długi i przyjemny odcinek w bukowym lesie (jest tam nawet lokalna ścieżka "buka"). W połowie wędrówki wyjście na Groń Jana Pawła II (góra ze schroniskiem "na Leskowcu") oraz sąsiedni Leskowiec. Oba wierzchołki oferują piękne widoki, są otwarte na południe i południowy wschód - czyli tam, gdzie jest na co patrzeć. Powrót znów przez bukowy las.
W naszej mieszanej grupie mieliśmy dwa cele - dla jednych powodem była analiza panoramy z Gronia JPII i Leskowca, a wejście i zejście to tylko środek prowadzący do celu. Dla drugiej połowy grupy Magurki i Kiczorki były przyjemnym dodatkiem do gospodarczej wyprawy na grzyby. Obie grupki dostały co chciały. A jaki cel miał pies Pedro? Nie wiemy, ale wyglądał na zadowolonego!
Groń Jana Pawła II i Leskowiec
Schronisko PTTK "na Leskowcu" znajduje się na Groniu Jana Pawła II. Sam Leskowiec jest niecały kilometr dalej. "Groń Jana Pawła II" to oczywiście stosunkowo nowa nazwa (2004r). Wcześniej szczyt nazywał się Jaworzyna. Jaworzyn i Jaworzynek jest w polskich górach ponad 40, więc jedna mniej nie robi "tej rodzinie" różnicy. A może jednak? Bo według moich obliczeń, Jaworzynom brakuje tej jednej by zrównać się z Bukowinami...
Z Gronia JPII patrzymy na południe. Po prawej, trochę skryta za drzewami jest Babia Góra. Na lewo od niej pasmo Polic - Cyl Hali Śmietanowej, Kiczorka, Polica, Okrąglica, Naroże i Cupel. Przed nimi widać pasmo odchodzące od Jałowca - Kolędówka, Solnisko, Kiczora, Surzynówka (z wieżą widokową hotelu Beskidzki Raj) i Magurka. Na jeszcze bliższym planie wał Gołuszkowej Góry i Żurawnicy (Pasma Pewelsko-Krzeszowskie).
Na dalekim planie, na lewo od pasma Polic, widać ładnie Gorce (można wyodrębnić Turbacz, po jego prawej Bukowinę Miejską a po lewej Jaworzynę Kamienicką, Kudłoń i w dali Gorc). Dalej na lewo, ale w bliższym planie charakterystyczny Luboń Wielki (strome "lewe" ramię, wydłużone "prawe") oraz kilka innych szczytów Beskidu Wyspowego, z Mogielicą na czele.
Na Leskowcu ten widok jest trochę przesunięty w prawo (na zachód). Widzimy Babią Górę już bez zasłony z drzew a dalej na prawo - Pilsko i Romankę.
Znalezione w lesie
Schodząc do miejscowości Ponikiew zauważyliśmy kilka dziwacznych roślin. Mocno czerwono, z kilkoma ramionami z wypustkami. Wyglądają jak rozgwiazda albo ośmiornica. Nie jest to jednak kwiat - to grzyb. Nazwa botaniczna to "okratek australijski", a popularna to "palce diabła". Ten grzyb oryginalnie występujący w Nowej Zelandii, został przewieziony do Europy przez Francuzów jako "roślina" ozdobna. Grzyb wydostał się jednak na wolność i zadomowił w lasach Europy Środkowej. W Polsce nie jest powszechny, ale mimo to ma ok. 100 stanowisk.
Wspomniałem już, że grzybiarska część grupy wróciła z wycieczki bardzo zadowolona. Takich grzybów oczywiście nie zbierali ;-)
Na szlaku do Ponikwi znalazłem pomalowany kamyczek z kodem pocztowym. Na Facebook'u można wyszukać hasztag #kamyczki. Ktoś maluje kamyk, dopisuje swój kod pocztowy i gdzieś zostawia. Inny ktoś kamień zabiera, publikuje zdjęcie i miejsce znalezienia i zabiera dalej. Miałem kiedyś kamyczek, którego droga zaczęła się w Jastrzębiu, ja go znalazłem w Goczałkowicach, zostawiłem na Szpiglasowym Wierchu, a kamyczek skończył podróż w łódzkiej Manufakturze. Ten znaleziony w lasach pod Leskowcem zaczął podróż w czeskim Trzyńcu a zawędruje ze mną w Pieniny. Ciekawe jak potoczą się jego dalsze losy...
Łysa Góra i Iłowiec
Na całym szlaku szczyty i przełęcze znaczą solidne, emaliowe tabliczki. PTTK Wadowice współpracuje z firmą Emalkent. Tabliczki są malowane proszkowo i wypalane. Ta poniżej ma prawie 10 lat nie wskazuje śladów zmęczenia pogodą. Te tabliczki to znak szczególny Beskidu Małego.
Po zejściu do doliny rzeki Ponikiewki, moglibyśmy wrócić drogą bezpośrednio na parking. Ale dzień był tak przyjemny, że szkoda było wracać asfaltem. Wybraliśmy dłuższą drogą, przez pasmo Łysej Góry i Iłowca. Jest to najbardziej na północ wysunięte pasmo w Beskidzie Małym, ciągnie się od Andrychowa do Wadowic.
Bardzo przyjemna wędrówka, sprzyjająca pogoda, fantastyczne towarzystwo. I jeszcze okazja żeby wyszperać "powsinogi i kolędziołki beskidzkie".
-- śklą się śklane oknaw pozórzkę i burzę --zielne życie dołemmodre życie wgórze --
-- zapodziane wieścipaprotnych okwieci --wyczytują mrozemna tych szybach dzieci --
-- szyby na góreczceszyby na dolinie --przeszłość w was podzwaniaprzyszłość ku wam płynie --
Emil Zegadłowicz, "Ballada o drugim powsinodze beskidzkim śklarzu, o nieokreślonej farze, wreszcie o oczach śklanych patrzących w serce i wieczność"
PS. "Powsinogi beskidzkie" i "Kolędziołki beskidzkie" to dwa cykle ballad Emila Zegadłowicza. Przez większość życia związany z Beskidem Małym (mieszkał w dworku w Gorzeniu Górnym pod Wadowicami), poeta opisywał życie beskidzkiej wsi. Przez współczesnych był postrzegany jako skandalista i antyklerykał, ale z drugiej strony Karol Wojtyła zaczytywał się w poezji Zegadłowicza i znał wiele jego wierszy na pamięć.
Pisząc post pt. "powsinogi i kolędziołki beskidzkie" wyszperałem kilka fragmentów twórczości Zegadłowicza. Raczej nie będę go czytał do poduszki, ale warto było sięgnąć do nieznanych mi wcześniej dzieł. Czyli jak góry prowadzą do rozszerzania horyzontów literackich...