W roku 2020 przedreptałem 1000km górskich szlaków w polskich górach. Na dobry początek Nowego Roku wybrałem cztery strony Giewontu - 18km pętla wokół naszej narodowej góry.
Zabrałem 3 pasażerki, w tym Siostrę #2 i tuż po 6:00 ruszyliśmy z Katowic do Zakopanego. O 8:30 dojechaliśmy na parking przy wejściu do Doliny Strążyskiej. 15zł za parking i ruszamy, na początek czerwonym szlakiem w głąb doliny. W dali widać Giewont i robię mu pierwsze dzisiaj zdjęcie.
Trasę zaplanowałem na warunki zimowe. 18km, z najwyższym punktem na Przełęczy Kondrackiej (1725m), bez zdobywania szczytów. Trasa wiedzie wokół Giewontu. Piękna, wyżowa i stabilna pogoda gwarantowała, że na zdjęciach znajdą się cztery strony Giewontu.
Nasz czerwony szlak prowadzi na Przełęcz Kondracką, ale w okresie zimowym jego górna część jest zamknięta. Idziemy więc czarnym szlakiem do Doliny Małej Łąki by stamtąd wejść na przełęcz szlakiem żółtym. I tu możemy spojrzeć na Giewont pod innym kątem.
Do tego miejsca warunki zimowe, ale trasa bardziej spacerowa niż górska. Od Doliny Małej Łąki zaczyna się wspinaczka. Różnica wysokości między parkingiem a przełęczą Kondracką to 800m. Troje z nas ma raczki, jedna niestety nie. Na podejściu radzi sobie dobrze (z kijkami). Na zejściu będzie gorzej.
Pod Przełęczą Kondracką wychodzimy na nasłoneczniony stok. Wreszcie na zdjęciach śnieg jest biały, a nie jak wcześniej w zacienionych miejscach - niebieskawy. Przyjemne ciepło słońca trochę niweluje zimny wiatr schodzący z Kopy Kondrackiej. Robimy krótki odpoczynek i do kolekcji "cztery strony Giewontu" dodajemy trzecie zdjęcie. Widać na nim turystów wchodzących na szczyt. Jak na zimę, warunki są rewelacyjne. Ale trzeba pamiętać, że to nie Krupówki.
Zejście z Przełęczy Kondrackiej na Halę Kondratową jest miejscami strome. Ludzi zdecydowanie więcej niż na podejściu, a więc śnieg jest bardziej wyślizgany. I to niestety powoduje poślizg naszej koleżanki bez raczków i kontuzję kostki. Dziewczyna dzielna, próbuje iść dalej opierając się o kijki, ale kostka puchnie, ból co raz większy. Sprowadziliśmy ją więc do schroniska na Hali Kondratowej i stamtąd poprosiliśmy o pomoc TOPR. Wyjaśniłem sytuację i dyspozytor wysłał skuter śnieżny. Poszkodowana zostaje pod opieką Siostry #2 w schronisku, a ja kontynuuję wędrówkę wokół Giewontu. Skuter może zabrać dwie osoby a ja muszę dotrzeć na parking w Dolinie Strążyskiej po auto. Jak później się okaże, TOPR-owiec na skuterze śnieżnym dojechał w ciągu 30min. Zwiózł koleżankę do Kuźnic, a stamtąd na SOR do zakopiańskiego szpitala. Tam przyjęcie, procedury anty-COVIDowe oraz opatrzenie (gips) trwały tyle, ile mi zajęło dojście na parking i dojazd do szpitala.
Szedłem szybko, bo zimowy dzień krótki. Najpierw niebieskim szlakiem prowadzącym do Kuźnic, potem skręciłem na czarny "reglowy" i następnie żółtym zszedłem Doliną Białego. Ostatnie 1,5km szlakiem pod Reglami pokonywałem po zapadnięciu zmroku, ale byłem na to przygotowany - mam na tę okoliczność czołówkę w plecaku.
Powyżej pokazałem cztery strony Giewontu, ale w okolicach Przełęczy Białego zrobiłem jeszcze piąte zdjęcie.
Odebraliśmy poszkodowaną koleżankę ze szpitala i wróciliśmy do domu ok 20:00. Czeka ją teraz 6 tygodni z stopą w gipsie. Życzę szybkiego powrotu do zdrowia.
Na zakończenie galeria zdjęć zrobionych w ciągu dnia. Cztery strony Giewontu (a nawet pięć!) na zdjęciach powyżej, a w galerii można podziwiać zimową scenerię w lesie, Wielką Turnię i Czerwone Wierchy. Na jednym ze zdjęć w oddali widać Babią Górę, której stożkowy kształ i ośnieżony wierzchołek przywodzi na myśl górę... Fuji.