Kaptaż to z łaciny 'łapać, przeciągać' (captura). Czego dotyczy kaptaż na przełęczy Borek? Dowiecie się niżej. Będzie też solidna dawka zimy i piękna, a prawie bezludna trasa w Gorczańskim Parku Narodowym.
Plan
Rozstawiamy sobie auta na parkingu w Koninkach przy wyciągu (płatny 25zł) oraz Koninie na polanie Potasznia (bezpłatny). Przejdziemy z Koniny do Koninek mało uczęszczanymi szlakami w Gorczańskim Parku Narodowym (bilet zakupiony wcześniej online, 7zł). Trasa ma 16,7km oraz 775m podejść. Zimą taka wycieczka tylko dla dobrze przygotowanych - ze względu na śnieg i nieprzetarte szlaki.
Piękna Zima i Gorce tylko dla nas
Zaczynamy na Polanie Potasznia. Nazwa pochodzi od wytwarzanego tam onegdaj potażu. Jest to popiół ze spalania węgla drzewnego, używany w przeszłości do produkcji mydła, szkła, potem nawozów, a obecnie można go znaleźć w żywności jako "witamina E501". Potaż był bardzo ceniony, a Polska była jego dużym eksporterem. Ignacy Krasicki pisał tak w jednej z fraszek:
Gdyby nie było potażuNie byłoby ekwipażu;Skarb to nie dość wielbionyZ popiołów mamy galony.
Z Polany Potasznia idziemy ścieżką edukacyjną GPN (oznakowanie czerwone). Jest to też ścieżka rowerowa i konna. Polecam skiturowcom - wchodzimy nią na przełęcz Borek długo, ale za łagodnie i bez stromych podejść.
Jest lekki mróz, ale bez wilgoci i bez wiatru. Idąc w lesie pod górę, jest nam na tyle ciepło, że kurtki wędrują do plecaków i idziemy ubrani tylko w dwie warstwy. Jest cudna zima. Na szlaku widać ślady nart, ktoś też przed nami szedł. Śnieg jest miękki, ale na tym odcinku maszerujemy z prędkością "szlakową". Przełęcz osiągamy po 1,5h.
Kaptaż na przełęczy Borek
Pora na wyjaśnienie na czym polega kaptaż na przełęczy Borek. W skrócie - potoki spływające z północnej strony przełęczy (potoki źródłowe Koniny) mają duży spadek i co za tym idzie dużą energię. Powoduje to erozję wsteczną - źródło potoku cofa się w głąb góry. Po drugiej stronie przełęczy płynie potok Kamienica. Na tym odcinku płynie równolegle do grzbietu, więc ma mniejszą energię. W "przyszłości geologicznej" potoki źródłowe Koniny przekopią się pod przełęczą i przechwycą wody Kamienicy. Woda jest leniwa - płynie tam gdzie łatwiej (czyli tam gdzie większy spadek terenu).
Przełęcz Borek oddziela Mostownicę od Kudłonia. Biegnie nią wododział między Rabą a Dunajcem. Obie rzeki wpadają do Wisły, więc kaptaż, gdy już dojdzie do skutku, nie będzie miał wpływu na wody Bałtyku. Ale mamy w Beskidach dwa miejsca (przełęcze Głuchaczki oraz Bory Orawskie w Beskidzie Żywieckim), gdzie kaptaż zachodzi na Głównym Europejskim Dziale Wodnym. Potoki spływające po polskiej stronie, przeciągną wodę ze Słowacji. W efekcie Wisłą do Bałtyku popłynie więcej wody, a Dunajem do Morza Czarnego - mniej.
Na przełęczy Borek dochodzimy do żółtego szlaku Tymbark - Nowy Targ. W Gorcach nosi on nazwę "szlaku 10 polan". Wytyczył go ksiądz Walenty Gadowski, jeden z pionierów turystyki górskiej w Polsce. Inne jego szlaki to Orla Perć w Tatrach Wysokich i Sokola Perć w Pieninach. Idąc tym szlakiem od przełęczy Przysłop mijamy piękne gorczańskie hale:
- Polana pod Jaworzynką
- Polana Podskały
- Jadamówka
- Gorc Troszacki
- Pustak
- Przysłopek
- Hala Turbacz
- Polana Rusnakowa
- Hala Bukowina Miejska
- Dziubasówki
Lubię ten szlak, choć nie miałem jeszcze okazji przewędrować go w całości jednym ciągiem. Mam za to w archiwum jego wszystkie gorczańskie fragmenty plus większość przebiegu z Beskidu Wyspowego. Zdjęcia w różnej scenerii - co kto lubi:
- Słopnice Świstak - Mogielica (słoneczna wiosna)
- Mogielica - przeł. Przysłop (deszczowa wiosna)
- Kudłoń - Jasień (lato)
- schronisko Turbacz - polana Podskały (piękna wiosna)
- Polana Podskały - schronisko Turbacz (porządna zima)
- schronisko Turbacz - Nowy Targ Oleksówki (lato)
- Nowy Targ Oleksówki - schronisko Turbacz (sporo zimy oraz wiosna z krokusami)
Z przełęczy Borek idziemy wspomnianym żółtym szlakiem. Trawersujemy Mostownicę (1251m) jej północnym zboczem i dochodzimy do Hali Turbacz.
Hala Turbacz
Na Hali warunki się zmieniają. Niebo zachmurzone i wieje solidnie. Tu już bez kurtek nie da rady. W śniegu zapadamy się głębiej. Kończy się "lekka, łatwa i przyjemna" wędrówka. Dalej pozostanie już tylko przyjemność przebijania się przez śnieg do kolan.
Hala Turbacz jest widokowa. Niestety chmury dużo zasłaniają. Patrząc na wschód widzimy zbocze Turbacza oraz Halę Długą z budynkiem dawnej owczarni. W tle wprawne oko dostrzeże szczyt z wieżą widokową - to Gorc.
Patrząc na północny-zachód rozpoznajemy Luboń Wielki i Szczebel, ale chmury nie pozwalają na zdjęcie w dobrej jakości. A przenikliwy wiatr nie sprzyja rozważaniom "co jeszcze byłoby widać". Idziemy na Czoło Turbacza (1259m). Tu słońce postanowiło nie dać się chmurom i przyjemnie nas ogrzewa.
Możemy stąd popatrzeć w kierunku Mogielicy. Nie mam niestety dobrego zdjęcia, więc posłużę się panoramką z tablicy informacyjnej.
Śniegu po kolana
Przed nami już "tylko zejście". Teoretycznie najłatwiejsza część trasy, ale pokonanie 8km w dół zajmuje nam prawie 5 godzin. Na zielonym szlaku z Czoła Turbacza "w dół" czasami oznacza "pod górę". A na dodatek takich dziwaków jak my nie ma wielu, więc zapadamy się w miękkim śniegu. Zwykle po kolana, ale czasami po pas.
Schodząc do Koninek, pokonujemy kolejno Kopieniec (1080m), Wiech Spalone (1091m) oraz Turbaczyk (1078m). Szlak nie wchodzi na same wierzchołki, ale pod każdy szczyt trzeba podejść. W głębokim śniegu ta część do łatwych nie należy. Po drodze mijamy kilka widokowych polanek. Największa jest na końcu - pod Turbaczykiem.
Patrzymy głównie na północ. Widać Śnieżnicę, Ćwilin, Mogielicę i Modyń - wybitne szczyty Beskidu Wyspowego. Zapada jednak zmrok, więc schodzimy. Z szlaku zielonego skręcamy w ścieżkę edukacyjną GPN (czerwone znaki). Na dole jesteśmy już w ciemnościach. Ale nie potrzebujemy czołówek - oświetlony stok narciarski Tobołów daje wystarczająco dużo światła.