Splot okoliczności z udziałem Siostry #2 i w efekcie urlop w środku tygodnia. Szybka akcja werbunkowa i jedziemy w 3 w Zimowe Gorce Last Minute. Piękny zimowy dzień. Bezwietrznie, temperatura w sam raz, dobra widoczność. I przepiękne Gorce. Jakby tego było mało - znakomicie utrzymane szlaki. Po drodze dwa schroniska i... lądujący śmigłowiec.
Last Minute
W poniedziałek rano nie wiedziałem jeszcze, że we wtorek wezmę urlop i wykorzystam go na Zimowe Gorce Last Minute. Bez wchodzenia w szczegóły, szybki pomysł i szybka realizacja - urlop, plan i towarzysze w liczbie 2.
Wtorek 2.02.2021 to ostatni z serii dni z dobrą, stabilną zimową pogodą. Od środy ocieplenie i deszcze. Dzień wykorzystaliśmy maksymalnie. Na parking Długa Polana w Nowym Targu Oleksówki zajechaliśmy na 8:30. Wróciliśmy tuż po zachodzie słońca. A pomiędzy - piękny zimowy dzień w zachwycających Gorcach.
Nasza trasa:
Oleksówki
Idziemy zielonym szlakiem prowadzącym na Turbacz. Jest mroźno - ok. -10C. Ale szybko rozgrzewamy się marszem, a poza tym temperatura powietrza podnosi się. Świeci słońce, śnieg jest ubity, ale nie wyślizgany. Po prostu rewalcyjnie. Tu od razu wspomnę, że cały szlak był w bardzo dobrym stanie. To efekt pogodnego weekendu i tłumów, które przeszły na Turbacz przed nami. Po drugie, duża część naszej trasy prowadziła trasami narciarskimi, które zostały znakomicie przygotowane. Mamy oczywiście raczki i kijki. Najtrudniejszym momentem był... powrót oblodzonym chodnikiem wzdłuż ul. Kowaniec na parking.
Po drodze warto oglądać się za siebie. Widzimy Tatry w całej okazałości. Jest co prawda trochę chmur i zdjęcia są nie ostre. Ale widoki mocno nam podniosły poziom endorfin.
Dość długo byliśmy sami, z czasem zaczęli nas mijać nieliczni narciarze. Gorce są bardzo przyjazne dla narciarstwa biegowego. Szerokie trasy, łagodne podejścia i przygotowanie - ubity śnieg, miejscami wyżłobione rowki dla biegówek.
Turbacz
Na Turbaczu psuje się trochę pogoda - dopada nas chmura, znikają widoki. To nie pierwszy raz, kiedy Turbacz nagle wyskakuje z kaprysem pogodowym. Taki urok. Ale chmura nie psuje nam wysokiego poziomu włóczykijowego szczęścia szlakowego. Spędzamy trochę czasu w schronisku.
Wcześniej jesteśmy świadkami lądowania śmigłowca. Szare barwy, flaga Polski na maszynie sugerują wojsko. Potem w schronisku spotkamy trzech panów z orłem i nazwą jednostki na ubraniu. Niestety nie doczytałem jaką jednostkę reprezentowali. Śmigłowiec służył za taksówkę dużej grupie takich czarno ubranych jegomości. Lądował pod schroniskiem kilka razy.
Mieliśmy w głowie trzy możliwe wersje zejścia. Dobra pogoda i jeszcze lepsze samopoczucie sprawiają, że wybieramy najdłuższą trasę.
Po wyjściu ze schroniska wokół jest 'mleko'. Zdjęcie na szczycie Turbacza i schodzimy czerwonym szlakiem (fragment Głównego Szlaku Beskidzkiego) w stronę Starych Wierchów. Po niecałej godzinie chmura znika i wraca pogoda jaką mieliśmy rano.
Stare Wierchy
Odcinek pomiędzy Turbaczem a Starymi Wierchami jest relaksacyjny. Płasko lub delikatnie w dół. Szeroki szlak, ubity śnieg. I poprawiająca się pogoda.
Mijamy po drodze miejsce katastrofy samolotu pogotowia lotniczego z 1973r. Samolot przewożący dziecko do szpitala w Rabce rozbił się o zbocze Obidowca. Na miejscu zginęła matka chłopca, Anna Skalińska. Pilot doznał ciężkich obrażeń kręgosłupa. Ale mały pacjent przeżył.
Gorce są bardzo przyjemnymi górami. Łagodne, łatwo dostępne. Mnie dodatkowo urzekają znaki szlakowe. Postawione przez Gorczański Park Narodowy, nadają szlakom specyficzny klimat. No może przesadzam. Ale na pewno są ładniejsze niż standardowe PTTK.
W bardzo dobrych nastrojach docieramy do schroniska na Starych Wierchach. Tu też wstępujemy i smakujemy zimowej herbatki z brusznicą górską. Świetny aromat i słodko-kwaśny smak owoców. Nasze Zimowe Gorce Last Minute są przyjemne w każdym wymiarze.
Obidowa
Z Starych Wierchów schodzimy zielonym szlakiem do Obidowej. Na początek krótki fragment trochę bardziej stromy i wyślizgany. Ale wkrótce wracamy do spokojnej wędrówki. Szlak schodzi do wsi, by potem delikatnie wspiąć się na przeciwległe zbocze. Po czym już ostatecznie schodzi do Nowego Targu.
W Obidowej napotykamy niezwykle strategiczny mostek nad zamarzniętym potokiem. Strategiczny, bo ochraniany przez specjalistyczną jednostkę 'Major'.
Kowaniec
Nie wiem czy poziom endorfin może być wyższy. Nie mam jak go zmierzyć, więc wrażenie oczywiście subiektywne. Zimowe Gorce Last Minute okazały się strzałem w dziesiątkę. Łagodnie zimowa pogoda, dużo śniegu. Wydeptane albo przygotowane szlaki. Dwa schroniska. Bajka.
Jedyna łyżka dziegciu na koniec to stan chodników w Nowym Targu. Dochodząc do asfaltu zdjęliśmy raczki. A jedyne dzisiaj miejsce, gdzie raczki byłyby mocno przydatne, to... oblodzone chodniki wzdłuż ulicy Kowaniec. Niektóre posesje odśnieżone i chodnik suchy, ale przed większością po prostu lód. Docieramy jednak bezpiecznie na parking. Mały minus nie psuje ogólnego wrażenia z tej wyprawy ad hoc.